Burzliwe historie katowickich zabytków

Burzliwe historie katowickich zabytków

Zdarza się, że historie kryjące się za słynnymi miejscami są o wiele ciekawsze niż zabytki same w sobie. Burzliwe losy i ciekawe anegdotki wiążą się z wieloma zakątkami Katowic, co czyni to miasto interesująca destynacja dla odkrywców. Zamówiony przed II Wojną Światową pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego dotarł na swoje miejsce dopiero po 60 latach tułaczki. A gdy postawiono go na placu Bolesława Chrobrego, przed gmachem Urzędu Wojewódzkiego, okazało się, że ikona dosiada ogiera, zamiast ulubionej klaczy Marszałka, Kasztanki. Wkrótce, pomnik wodza, zagubił też miecz. Podejrzewano kradzież, ale zanim rozpoczęto wszelkie procedury, zgubę znalazły bawiące się nieopodal dzieci… Burzliwą historię ma na koncie także główny dworzec Katowic. Światowy unikat architektury, znany przez swoje monumentalne, betonowe kielichy wspierające całą konstrukcje, przez całe lata był obiektem drwin. Dopóki władze miasta nie postanowiły go przebudować. W całym kraju powstały protesty mające na celu ocalenie zabytku modernizmu. Kielichy odeszły w niepamięć, a centrum Katowic ma teraz nowoczesny dworzec. Ciekawa historia wiąże się także z postacią Zygmunta Szkocnego. Ten zacny mieszkaniec Śląska zasłynął jako twórca najmniejszej książki świata. Muzeum miniatur dzieł literatury polskiej można odwiedzić w mieszkaniu i pracowni pana Zygmunta w Piotrowicach, dzielnicy miasta.